Dokładnie 2 tygodnie temu bez jednego dnia, czyli 23. sierpnia, po kilku miesiącach doprowadzenia zębów i dziąseł do porządku, w końcu nastał *ten* dzień. Ponoć są dwa najlepsze dni w życiu pacjenta ortodontycznego – dzień założenia aparatu i dzień jego zdjęcia ?. Z niecierpliwością czekałem na dzień założenia aparatu. Dzisiaj opowiem Wam, jak taki zabieg wygląda.
Przede wszystkim zakładanie aparatu nie boli, choć przez moment czy dwa może być nieco nieprzyjemne – całe szczęście, nie trwa to długo, a pacjent wychodzi z nowym zasobem metalu w ustach :D. Zwłaszcza, jeśli – tak jak ja – zdecyduje się na zwykły aparat metalowy. Ja wybrałem taki, bo zupełnie nie przeszkadzało mi, że będzie on widoczny (bardziej niż, na przykład, aparat estetyczny, jaki ma Kasia na szczęce).
Zabieg zaczyna się od zainstalowania w ustach plastikowego elementu, który odchyla wargi i odsłania ładnie całe uzębienie. Lekarz osusza bardzo dokładnie zęby, po czym przystępuje do tej magicznej części. Instalacja zamków na zębach wykonywana jest etapami, najpierw szczęka, później żuchwa. Zanim jednak lekarz przystąpi do przyklejenia zamków, poczujesz w buzi mało przyjemny / kwaśny smak. Można się domyślać, że ma to posłużyć przygotowaniu zębów do pokrycia klejem. Po tym ponownie zęby są dokładnie osuszane.
Dalszy opis będzie mniej precyzyjny, bo o ile słyszałem od lekarzy na czym to wszystko polega i co się będzie działo – tak jak Wy jestem pacjentem, a więc laikiem w tych kwestiach. Nie będę zatem posługiwać się językiem specjalistycznym i być może część szczegółów mi umknęła ;). Do wytrawiania zębów używa się kwasu fosforowego – akurat tę informację doczytałem w Internecie. Następnie nanosi się na zęby klej, który wiąże się z zębem pod wpływem światła ultrafioletowego.
Później nakładane są z dużą precyzją zamki – zaobserwowałem, że do ich precyzyjnego przyklejenia służą specjalistyczne urządzenia. (Jeśli czyta to jakiś ortodonta, może powie nam wszystkim w komentarzu jak te utensylia się nazywają ;)) Właściwie od tego jak dobrze zostaną przyklejone zamki, zależeć będzie, jak ostatecznie równe będą Wasze zęby! Następnie ponowne wszystko utwardzane jest przy pomocy światła. Zakładanie aparatu na żuchwę przebiega bardzo podobnie – pod warunkiem, że nie są przy okazji instalowane inne elementy typu rotatory, mikrośruby czy łuki podjęzykowe.
Część z Was być może zastanawia się, czy aparat można zakładać na zęby martwe i/lub na korony. Z tego co mi wiadomo – można. Zanim ortodonta przystąpi do zaplanowania leczenia, dokładnie zapoznaje się ze zdjęciem rtg, na którym widać stan każdego zęba. Nasi dentyści i ortodonci zwracali nam tylko uwagę, że zęby muszą być dokładnie wyleczone. Również korona nie jest przeciwwskazaniem do założenia aparatu, jest to tylko sygnał dla ortodonty, że musi ją zmatowić, w celu przyklejenia zamka. Wiem to z doświadczenia, ponieważ sam koronę posiadam (złamałem zęba na “wydrylowanej” oliwce..),
Po przyklejeniu zamków do zębów i przed założeniem drucików, czekał mnie drobny zabieg – stripping. Polegał on na zeszlifowaniu boków kilku zębów z przodu żuchwy. Ponieważ nie miałem usuwanych żadnych zębów (jest to raczej wyjątek od reguły), a miałem mało miejsca na prostowanie krzywych zębów, trzeba było takie miejsce ‘stworzyć’. Zabieg ten wykonany był najpierw ręcznie za pomocą pasków ściernych, następnie za pomocą narzędzia przypominającego.. małą piłę tarczową ? Urządzenie to wyglądało jak papier ścierny na małej obrotowej tarczy. Wbrew temu jak to brzmi, zabieg był praktycznie bezbolesny, poza jednym czy dwoma bardzo krótkimi momentami, kiedy urządzeniem muśnięto moje dziąsło.
Dzięki zabiegowi strippingu zęby zyskały ładniejszy, ‘bardziej prostokątny’ kształt oraz utworzyło się nieco miejsca, dzięki czemu zęby będą się mogły prostować. Przyznam, że podoba mi się efekt tego zabiegu. Dodatkowo, o wiele łatwiej będzie również operować nicią dentystyczną. Tak naprawdę, założenie aparatu, moim zdaniem, nie służy tylko efektowi estetycznemu, ale ma również na celu ułatwić wykonywanie higieny jamy ustnej.
Następnym krokiem była aktywacja aparatu – czyli zadrutowanie ?!!! Zgodnie z wymaganiami stawianymi przez konkretny przypadek danego pacjenta, lekarz instaluje w zamkach drut/druty, które odpowiednio przeplata/zagina/itp. Końcówki są ucinane – natomiast te końcówki przy ostatnich zębach, jeśli takie pozostały, są lekko zaginane, aby nie ranić policzków.
Notka: ręka Pani doktor uległa optycznemu pogrubieniu, obwiniamy tym GoPro 4 ?
W moim przypadku to było wszystko. W przypadku niektórych pacjentów, zakłada się dodatkowe elementy, np. łuki podniebienne, rotatory, itd. Kasia, jak już wiecie, ma łuk podniebienny w postaci cienkiego drucika przebiegającego między zębami w pierścieniach, blisko podniebienia. Nasza koleżanka Kinga natomiast będzie miała zakładany niedługo rotator, czyli aparat, którego zadaniem będzie obrócenie zębów. Mamy nadzieję, że uda nam się namówić Kingę do podzielenia się z Wami tymi przeżyciami 😉
Prawdopodobnie po powrocie do domu dokładnie obejrzycie swoje zęby, a na nich zauważycie resztki kleju, zwłaszcza wokół zamków. Nie ma się czym przejmować, to zupełnie normalne. Jeśli jesteście takimi pedantami jak ja, prawdopodobnie zajmiecie się od razu usunięciem tych resztek kleju przed lustrem – schodzi on względnie łatwo. Można do tego celu użyć szczoteczki do zębów lub wyciorów. Założę się, że tego dnia będziecie chcieli wyglądać świetnie w aparacie, wiec nie pozwolicie, żeby jakiś klej w tym przeszkadzał ?
Czego jeszcze można się spodziewać? Tak jak wspomniałem na początku – samo zakładanie aparatu nie było bolesne. U mnie natomiast wskutek założenia aparatu dał o sobie znać inny problem. Już dłuższy czas miałem odsłonięte szyjki górnej szóstki i siódemki po prawej stronie. Była to jedyna sprawa, której nie poświęciłem specjalnej uwagi przygotowując się do założenia aparatu. Przełożyło się to na nieprzyjemne wrażenia podczas osuszania zębów sprężonym powietrzem. Również w ciągu kilku najbliższych dni po zabiegu ujawniła się duża wrażliwość tych miejsc, także będę musiał się tym zająć. I Wam polecam zwrócenie na to uwagi – z tego co mi wiadomo, czasem takie miejsca lekarz stomatolog lakieruje albo nawet nakłada na nie plombę. Profilaktyczne zajęcie się odsłoniętymi szyjkami przed założeniem aparatu pozwoli uniknąć wrażliwości na sprężone powietrze lub inne bodźce, którym Wasze zęby będą podlegały podczas zabiegu założenia aparatu ortodontycznego.
W moim przypadku zabieg założenia obu aparatów (górnego i dolnego) oraz strippingu niewielkiego odcinka żuchwy zajął około 1 godziny i 40 minut. Na koniec wizyty Pani doktor nałożyła od strony wewnętrznej pastę z fluorem dla dzieci – co ciekawe, ma ona większą zawartość fluoru niż ta dla dorosłych. I jest smakowa – moja akurat była truskawkowa, całkiem smaczna.
Nadmienię, co być może zauważyli wnikliwi czytelnicy – że nie założono mi jeszcze pierścieni. Separacje założone na 4 dni przed zabiegiem nie zrobiły wystarczająco wiele miejsca, więc czeka mnie “powtórka separacji”. W związku z brakiem pierścieni (czytaj o założeniu: tutaj) teraz druciki wpuszczone są w zamki-tunele osadzone na szóstkach i siódemkach. Ponieważ jednak w moim przypadku (bez ekstrakcji zębów) potrzebne są spore siły, niestety założenie pierścieni to tylko kwestia czasu.
Już wkrótce – moje wrażenia z pierwszych dni z aparatem 🙂 Was natomiast gorąco zapraszamy do dzielenia się swoimi wrażeniami. Jeśli chcielibyście podzielić się swoją historią na naszym blogu, serdecznie zapraszamy do kontaktu pod adresem zadrutowani małpka gmail.com . Do usłyszenia! ?