Zapewne podobnie jak i Wy, zadawałam sobie to pytanie na początku noszenia aparatu. Ponieważ mam aparat estetyczny (porcelanowy), a co za tym idzie – białe gumki – dość szybko zauważam przebarwienia ligatur. Początkowo nieco mnie to irytowało, ale teraz już się przyzwyczaiłam. Na początku mojej przygody z aparatem, gdy dość intensywnie zgłębiałam informacje publikowane w internecie na temat leczenia ortodontycznego, czytałam także o samodzielnej wymianie ligatur. Przyznam, że znalazłam dość sporo informacji na ten temat.
Wiele osób nie widziało nic złego w samodzielnym wymienianiu gumek. O ile jestem w stanie zrozumieć, że przy odrobinie bystrości i użyciu sprawnych rąk pacjenta można poradzić sobie z tą czynnością (choć ja osobiście uważam ją za skomplikowaną), o tyle zastanawiam się, dlaczego niektórzy ortodonci na to zezwalają. Autorki wpisów na forum deklarowały, że dostają nawet od swoich lekarzy zestaw ligatur do samodzielnej wymiany :O.
Nie wiem jak Wy, ale ja podpisując zgodę na leczenie, zobowiązałam się także do wykonywania lub – przeciwnie – niewykonywania pewnych czynności. Wśród nich jest m.in. samodzielne manipulowanie przy aparacie :). Ja bym się chyba nie odważyła majstrować przy drutach. Wiadomo, że po takiej operacji zęby raczej nie wypadną, ale jednak każda z ligatur ma określony rozmiar i siłę, z jaką działa na zęby, w tym także ich korzenie. Dlatego też bez wiedzy, jak to dokładnie zrobić, nie widzę sensu w samodzielnej wymianie ligatur.
Dodatkowo, wydaje mi się to dość trudnym zadaniem. W internecie oczywiście znajdziecie instruktaże, jak to robić – używając chociażby igły do haftowania (najpierw trzeba takie cudo mieć :)). Zastanawiam się jednak, po co się z tym męczyć, jeśli ortodonta i tak wymienia ligatury podczas wizyty. Ok, zaraz znajdą się osoby, które stwierdzą, że przecież ligatury się przebarwiają i wygląda to okropnie. Owszem, przebarwiają się. Ja raz miałam zainstalowane ligatury przeźroczyte, a nie białe/kość słoniowa, jak wcześniej.
Nie polecam Wam tych przeźroczystych, bo były żółte po dokładnie 8 dniach. Normalnie przez 8 dni sprawiają wrażenie śnieżnobiałych, a potem sukcesywnie żółkną/tracą biel. Z przeźroczystymi było zupełnie inaczej. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak umówić się na zmianę gumek. Po wymianie na te w kolorze kości miałam spokój na mniej więcej 18-21 dni. Wizyty mam średnio co 30-35 dni, zatem w drugiej połowie miesiąca rzeczywiście gumki wyglądają gorzej niż na początku, jednak nadal nie przekonuje mnie to do samodzielnej wymiany ligatur. Dodam, że ja akurat jem wszystko, zatem czasem przebarwiania się gumek można nieco sterować, unikając potraw i napojów barwiących.
Moja ortodontka wymieniła mi wtedy ligatury bezpłatnie. Nie wiem, czy to była jednorazowa promocja – pewnie tak. Wg cennika kliniki zmiana ligatur kosztuje 50 zł. Zdaję sobie sprawę, że to i dużo, i mało. Rozumiem też, że gdy pacjent ortodontyczny nie ma możliwości przybyć do gabinetu, a ligatury trzeba zmienić, to niektórzy pokuszą się o wymianę gumek. Co na to ortodonci? Czytałam, że ilu jest ortodontów, tyle zdań na temat samodzielnej zmiany ligatur przez pacjentów. Niektórzy lekarze na to zezwalają, ale moja ortodontka akurat jest z tych na “nie”. Ja z logicznego punktu widzenia też jestem na “nie”.
Co na to Wasz ortodonta? Próbowaliście kiedykolwiek zmienić samemu ligatury? Jeśli tak, chcielibyśmy o tym usłyszeć, zachęcamy do pozostawienia komentarza 🙂
PS Przypominamy, że wśród osób, które polubią nasz fanpage na Facebook‚u do końca miesiąca wylosujemy 3, które otrzymają po 3 pudełeczka wosku ortodontycznego ? Więcej informacji w poprzednim wpisie, zapraszamy do lektury!