Stały aparat w klasycznej formie – metalowej, ceramicznej lub kryształowej – znany jest większości z nas. Opierając się na doświadczeniach własnych oraz śledząc Wasze doświadczenia wiemy jednak, że niekiedy istnieje potrzeba montowania elementów dodatkowych – często są to np. łuki podniebienne czy ekspandery. Nie są to natomiast jedyne “dodatki” do aparatu stałego.
Wyciąg zewnątrzustny oraz maska twarzowa
Choć ortodoncja w swej materii skupia się przede wszystkim na zgryzie, to nie należy zapominać również o jej aspekcie związanym z twarzą. Pewnie doskonale wiecie, że planowanie leczenia ortodontycznego uwzględnia również rysy twarzy pacjenta. Niektóre wady, mające wpływ na rysy twarzy, wymagają zastosowania nie tylko elementów wpływających na ustawienie zębów, ale także pozwalających na przemieszczenie szczęki.
Takimi metodami leczenia ortodontycznego jest zastosowanie wyciągu zewnątrzustnego (headgeara) lub maski twarzowej (reverse headgeara). Dawno temu, gdy Michał trafił na konsultację ortodontyczną, został mu zaproponowany headgear. Regularnie śledzący naszego bloga czytelnicy wiedzą jednak, że ostatecznie Michał po kilku latach trafił do innej ortodontki i headgeara nigdy nie nosił. Aby jednak móc opowiedzieć Wam to i owo o tym narzędziu, skontaktowaliśmy się z Pauliną, która zgodziła się podzielić swoimi doświadczeniami. W jej przypadku niezbędne okazało się noszenie reverse headgeara, czyli maski twarzowej.
Zanim jednak przejdziemy do relacji Pauliny, wyjaśnijmy, czym jest ortodontyczna maska twarzowa. Zaliczana jest ona do wyciągów zewnątrzustnych (tak, zewnątrz – jest zupełnie czymś innym niż znane Wam gumowe wyciągi, których nie widać, gdy usta są zamknięte). Głównym celem jej działania jest wysuwanie szczęki. Można spotkać się także z informacją, że reverse headgear cofa żuchwę. Opierając się jednak na informacjach z podręcznika do ortodoncji zdecydowaliśmy się napisać, że maska twarzowa wyciąga szczękę, co też logicznie nawiązuje do nazwy wyciągu zewnątrzustnego.
Konstrukcja maski twarzowej to podpórka bródkowa oraz nakładka czołowa. Są one połączone albo drucianą ramką, która zawiera poziomą poprzeczkę do instalacji wyciągów elastycznych, albo pojedynczym pionowym elementem, który przebiega wzdłuż pionowej osi twarzy. Tu znajdziecie obrazki z Google.
Wspomniane “wyciągi [elastyczne maski] można zaczepiać do różnego rodzaju aparatów ruchomych lub stałych. Należą do nich: płytka aktywna górna, Quad-Helix, aparat do rozszerzania szwu podniebiennego (Hyrax), aparat stały.” [1]
Jak podaje piśmiennictwo, maska twarzowa jest szczególnie pożyteczna “w leczeniu pacjentów z niedorozwojem szczęki (np. przodozgryz rzekomy, rozszczep, tendencja do III klasy).” [1].
Choć pewnie wszystko to brzmi dość poważnie, warto wiedzieć, że również noszenie reverse headgeara da się przeżyć. Mamy nadzieję, że relacja Pauliny utwierdzi Was w tym.
Doświadczenia Pauliny
Moje leczenie ortodontyczne zaczęło się od założenia łuku na dolne zęby. Kilka miesięcy później ortodontka założyła mi również łuk na górne zęby. Dodatkowo przez około 11 miesięcy musiałam nosić aparatu Hyrax. Prawidłowe ustawienie zębów i zgryzu wspomagały także wyciągi elastyczne, znane zapewne większości z Was. Elementem, o którym chciałabym dzisiaj napisać nieco więcej, jest maska zewnętrzna, którą również niestety musiałam stosować.
Już na początku leczenia ortodontka poinformowała mnie, że (poza wadą zgryzu) górna szczęka jest za mało rozwinięta w stosunku do dolnej – była to wada genetyczna. Dlatego też leczenie mojego przypadku wymagało założenia aparatu Hyrax na podniebienie. Hyrax przeszkadzał jeść, mówić, nawet przełykać ślinę. Ale m.in. dzięki niemu nie musiałam poddać się ekstrakcji zębów w celu podjęcia leczenia ortodontycznego. Zęby górne i dolne znajdowały się na jednej płaszczyźnie. Prawidłowe ustawienie zębów polega na tym, że górne zęby są bardziej wysunięte do przodu. W moim przypadku szczęka była za bardzo cofnięta. Aby skorygować wadę, została mi zaproponowana maska twarzowa.W moim przypadku maska twarzowa zaczepiana była gumeczkami o haczyki Hyraxa.
Ową maskę zgodnie z zaleceniami miałam nosić przez 6 miesięcy, około 14 godzin na dobę. Jak pewnie się domyślacie, nie było to łatwe. Zwłaszcza początki – pierwsze dwa dni były naprawdę trudne, mimo mojej silnej motywacji, z jaką podeszłam do tematu. Oprócz dyskomfortu w postaci efektów wizualnych (maska jest widoczna), występowały też tymczasowe bóle głowy związane z noszeniem maski. Maska twarzowa całkowicie odwróciła moją uwagę od uciążliwego wcześniej Hyraxa – praktycznie zapomniałam, że w ogóle mam go na podniebieniu! Także mocowanie maski poprzez wspomniane wyciągi elatyczne przyczyniało się do odparzania ust i powstawania ranek i zajadów – zwłaszcza w okresie letnich upałów.
Trudności sprawiało mi również stosowanie się do zaleceń związanych z czasem noszenia. Niestety, stosowanie maski 14 godzin na dobę okazało się dla mnie niewykonalne. Maska naprawdę fatalnie wpływała na skórę mojej brody – odparzała ją i powodowała powstawanie rany. Ortodontka uwzględniła ten problem i powiedziała, że w związku z tym mogę nosić maskę 10 godzin na dobę, ale wówczas konieczny może być dłuższy okres czasu.
W przeciwieństwie do zauważalnych, a tym samym motywujących efektów noszenia aparatów stałych już w pierwszych miesiącach, maska twarzowa w moim przypadku przyniosła efekt dopiero po około pół roku. Po tym czasie widać było, że szczęka wysunęła się względem żuchwy. Moja cierpliwość się opłaciła. Mogłam nosić maskę około 6 godzin na dobę, tylko na noc (tak, w masce się śpi). Z czasem zmniejszył się także odczuwalny ucisk, a skóra brody przyzwyczaiła się i była już w dużo lepszym stanie.
Wskazówki
Na podstawie ówczesnych doświadczeń osobom, które będą nosić maskę twarzową lub już ją noszą polecam zaopatrzeć się w płatki kosmetyczne. Moim zdaniem są one niezbędne do umieszczania pod maską na brodzie – zdecydowanie zmniejszają ryzyko odparzeń. Od ortodontki otrzymałam również receptę na maść na zajady i odparzenia, która bardzo mi pomagała.
Rezultat
Czas mijał, a pojawiające się efekty leczenia motywowały mnie, aby wytrwać. Wygląd mojej twarzy zdecydowanie się zmienił – rysy twarzy stały się po prostu delikatniejsze. Jak pewnie wielu z Was, tak i ja jestem zdania, że warto było podjąć decyzję o leczeniu i nie żałuję, że musiałam przez kilka miesięcy borykać się z trudnościami noszenia maski.
Paulino, dziękujemy Ci za podzielenie się swoimi doświadczeniami i cennymi wskazówkami. Mamy nadzieję, że ten wpis będzie przydatny wszystkim naszym Czytelnikom, których leczenie będzie wymagało zastosowania maski twarzowej! Zdjęcie w nagłówku artykułu jest ilustracyjne. Jeśli natomiast są wśród Was osoby, które doświadczyły noszenia wyciągu zewnątrzustnego, zapraszamy gorąco do kontaktu z nami :)!
Jeśli znajomi planują wyprostować swoje zęby, podajcie im nasz adres 😉💕!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiła(e)ś, dołącz do nas na Instagram 🌅 oraz Facebook 👍.
[1] Ziemba Z., Maska twarzowa (reverse headgear) [W:] Karłowska I. (red.) Zarys współczesnej ortodoncji, “Wydawnictwo Lekarskie PZWL”, Warszawa 2016, str. 269-270