Dzisiejszy wpis autorstwa naszej Czytelniczki miło wplata się w opublikowany przez nas w czwartek artykuł, w którym wspomnieliśmy o stale rosnącym ruchu na Zadrutowanych. Wspomnieliśmy również o kierowanych do nas podziękowaniach za pomocny blog – te wywołują zawsze uśmiech na naszych twarzach. Podobnie było w przypadku otrzymania listu od Joli :).
Jola: Drodzy Zadrutowani!
Piszę do Was z dwóch powodów.
Po pierwsze, bardzo chcę Wam podziękować za to, że prowadzicie taką stronę jak ta. Dzięki niej mogłam dowiedzieć się wielu praktycznych dla mnie rzeczy – historie różnych osób dobrze obrazowały to, co spotyka osobę noszącą się z zamiarem założenia aparatu ortodontycznego.
Po drugie, do napisania do Was zmotywowało mnie to, że wszystkie osoby, które mają do tego wskazania, chciałabym zachęcić do założenia “tego żelastwa”. Kochani – nie traćcie nadziei mimo różnych trudności, jakie po drodze możecie spotkać podczas leczenia.
Chciałabym również napisać kilka słów o mojej, dotychczas krótkiej, historii leczenia. Od dziecka miałam problemy z zębami. Były bardzo pokrzywione (głównie dwójki, siekacze oraz dolna część łuku). Nie muszę dodawać, że było to dla mnie źródłem kompleksów przez wiele, wiele lat.
Kiedy byłam nastolatką nie chciałam aparatu. Stwierdziłam, że rówieśnicy będą się ze mnie śmiać – teraz myślę, że były to głupie wymówki. Mając 26 lat w końcu podjęłam decyzję – trzeba pozbyć się tego kompleksu raz na zawsze! Jak się jednak okazało, od decyzji do realizacji długa droga…
Na mojej pierwszej wizycie u specjalisty dowiedziałam się, że leczenie ortodontyczne u mnie nie wchodzi w grę – przynajmniej na początku. Oprócz wady zgryzu posiadałam asymetrię twarzy. Była ona okrągła, zwłaszcza po jednej stronie – czasami wyglądałam, jakbym nieco spuchła.
Plan leczenia otwierała operacja żuchwy – czyli łamanie, a następnie nastawianie. W efekcie czekałyby mnie 3 miesiące picia przez słomkę i kilka miesięcy gojenia – w moim przypadku dopiero wówczas mogłabym myśleć o założeniu aparatu. Opisane leczenie miało trwać 4 lata + 3 lata retencji. Byłam w ciężkim szoku. Nie spodziewałam się, że usłyszę taki scenariusz. Uznałam, że to za bardzo inwazyjna operacja twarzy, która nie gwarantuje mi pożądanego efektu – dlatego zrezygnowałam.
Po kilku miesiącach, dosłownie przez przypadek, zajrzałam do innego specjalisty. Powiedział, że w moim przypadku leczenie ortodontyczne będzie bardzo trudne. Nie wiedział nawet, czy się podejmie leczenia. Ale o operacji nic nie wspomniał, co już uznałam za promyk nadziei :).
Jak to zwykle bywa – do trzech razy sztuka! Udałam się do trzeciej specjalistki. Naturalnie zanim cokolwiek usłyszałam zlecono mi wykonanie szeregu badań, wykonano wyciski, przeprowadzono kolejne konsultacje. W końcu nadszedł dzień, kiedy miałam poznać opinię trzeciej ortodontki na temat możliwości leczenia. Wyobraźcie sobie, że ortodontka poinformowała mnie, że leczenie samym tylko aparatem jest w moim przypadku możliwe! Nie mogłam w to uwierzyć! Jej słowa dały mi nadzieję, że mimo diagnozy poprzednich lekarzy możliwe jest leczenie bezoperacyjne. Jednak coś za coś – zaproponowany plan leczenia został rozpisany na 36 miesięcy, a niewykluczone było, że wszystko potrwa jeszcze dłużej.
Od zapoznania się z planem leczenia do założenia aparatu minęło dwa i pół miesiąca. Nie spodziewałam się, że potrwa to tak długo. Tyle zajęło wyleczenie moich wszystkich zębów. W sumie miałam siedem zębów “do zrobienia”, a ponadto poddałam się zabiegowi piaskowania oraz – najbardziej nieprzyjemnej części przygotowań – ekstrakcji dolnej szóstki. Choć oczywiście zęba usunięto mi w znieczuleniu, ekstrakcji nie wspominam dobrze, ponieważ po zabiegu wdała się infekcja, co zaowocowało niesamowitym bólem przez tydzień oraz gojeniem się rany przez kolejne dwa tygodnie. Ale czego się nie robi dla… no wiecie dla czego 🙂
W końcu nadszedł dzień założenia aparatu – dzień, którego nie mogłam się już doczekać. Oglądałam wiele filmików oraz czytałam wiele opinii innych osób na ten temat. Obawiałam się tego, o czym pisała większość, że można pożegnać się z twardym jedzeniem przez całe leczenie oraz żywić się samymi papkami, ale nic bardziej mylnego!
Samo założenie aparatu nic mnie nie bolało. Założenie górnego łuku zajęło około pół godziny. Wybrałam aparat przezroczysty i naprawdę jestem z niego bardzo zadowolona. Ortodontka uprzedziła mnie, że bóle mogą pojawić się po kilkunastu godzinach. Wyobrażałam sobie niesamowite boleści, które spędzą mi sen z powiek – oczywiście nic bardziej mylnego :). Owszem, zęby bolały, ale tylko przy gryzieniu. Spotkałam się również z informacjami o problemach z wymową, pojawiających się po założeniu aparatu. Ja ich nie doświadczyłam :). Przez pierwsze 3 dni odczuwałam tylko mały dyskomfort, związany z obecnością ciała obcego. Ponadto łuk aparatu lekko ocierał – z czasem jednak śluzówka się przyzwyczaiła. Początkowy dyskomfort dość szybko minął – owszem, czułam, że “coś” mam na zębach, ale chwilami o aparacie naprawdę można było zapomnieć. Po około dwóch tygodniach minęły też początkowe problemy związane z bólem zębów – mogłam jeść wszystko, choć przyznam, że zachowywałam ostrożność, ponieważ bałam się uszkodzić aparat.
Obecnie jestem 4 miesiące po założeniu aparatu. Krótko, prawda? Ale zobaczcie, jaki jest efekt!
Dzień założenia aparatu
Dwa miesiące od założenia aparatu.
Ale to nie wszystko :). Lekka asymetria twarzy również znika! Rysy twarzy stały się bardziej wyraźne. Wiele osób powiedziało mi, że schudłam :D. Natomiast dzięki poprawiającego się zgryzowi każdy posiłek gryzie mi się o niebo lepiej!
Kolejnym pozytywnym efektem ubocznym jest to, że zęby stały się dużo bielsze dzięki myciu ich po każdym posiłku. Ponieważ obecnie mam tylko górny łuk oraz – fortunnie – nie mam łuku ani aparatu podniebiennego, nie ma problemu z wplątywaniem się jedzenia w aparat.
Za 2 miesiące zakładam dolny łuk i już nie mogę się doczekać ;).
Reasumując, chciałabym skierować ten komunikat do wszystkich osób czytających ten blog: jeśli macie wskazania do leczenia ortodontycznego oraz możecie pozwolić sobie na nie finansowo, nawet się nie zastanawiajcie. Ja już teraz chętnie uśmiecham się pełną buzią, a co będzie za kilka miesięcy ;)?
Jolu, dziękujemy Ci za podzielenie się swoimi doświadczeniami. Mamy nadzieję, że ten lekki artykuł podniesie niejedną osobę na duchu! Pamiętajcie, że wybierając zakupy u naszych reklamodawców wspieracie nasze działania :)! Na superpasty.pl nadal macie 5% zniżki na hasło “zadrutowani” przy telefonicznym zamówieniu zrecenzowanego przez nas irygatora Aquapick AQ-300. Zajrzyjcie!
Jeśli znajomi planują wyprostować swoje zęby, podajcie im nasz adres 😉💕!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiła(e)ś, dołącz do nas na Instagram 🌅 oraz Facebook 👍.