Nie obawiajcie się, nie przekształcamy się w kolejny blog kulinarny ?. Już dawno planowaliśmy uruchomić dietetyczną kategorię postów – głównie dlatego, że Zadrutowani (w rodzaju żeńskim występujący również pod nazwą “aparatki”) mają dosyć specyficzne wymagania dietetyczne, zwłaszcza tuż po założeniu aparatu lub po wizytach kontrolnych. Często słyszymy, że sięgacie po jogurty lub papki dla dzieci typu Bebiko. Zrozumiałe jest, że potrzebujemy miękkiego jedzenia, ale miękkie nie musi znaczyć nudne ?. Będziemy dzielić się z Wami naszymi pomysłami na miękkie i urozmaicone posiłki. Artykuły w tej kategorii planujemy umieszczać nie częściej niż ~2 razy w miesiącu.
Rozwiejemy od razu wątpliwość odnośnie tytułu serii naszych wpisów, czyli “Wiem co zjem!” i nadmienimy, że jesteśmy wielkimi fanami programu “Wiem, co jem”, który gorąco polecamy. Zwracamy uwagę na skład produktów, które kupujemy i polecamy Wam robić to samo ?.
W kategorii dieta planujemy umieszczać przepisy (pomysły, wskazówki, itd) podzielone na trzy grupy.
- Jest źle, czyli “nawet banan jest za twardy!”
- Jest lepiej, czyli “miękki makaron da się zjeść”
- Jest dobrze, czyli “mogę wszystko, czego nie ma na liście produktów zakazanych przy noszeniu aparatu”
Innymi słowy, są to kategorie uwzględniające twardość potraw. Dzisiejsze potrawy należą do grupy nr 2.
Nie jesteśmy wegetarianami, nie mamy uczulenia na laktozę ani nie szkodzi nam gluten. Dlatego od razu zastrzegamy, że nie bierzemy tych kwestii pod uwagę. Jeśli ktoś chce skorzystać z naszych przepisów, może dostosować je do swoich potrzeb albo, jeszcze lepiej, podzielić się swoimi przepisami z innymi Zadrutowanymi na naszym blogu, do czego serdecznie zapraszamy ?.
Serię zaczniemy swojsko i dziś zaprezentujemy Wam danie, a właściwie dania, które przygotowujemy sobie dosyć regularnie. Uwielbiamy (chudy) rosołek, który można wykonać również w wariancie ramen. Natomiast z tego, co zostaje w garnku, proponujemy Wam zrobić (miękkie) kruche ciasteczka z nadzieniem “rosołowym” ?. Rosołku wystarczy dla dwóch osób przynajmniej na 2 dni, ciasteczek można zrobić natomiast całkiem sporo, nawet 16, w zależności od tego, ile warzyw i mięsa umieścimy wcześniej w garnku z rosołkiem. Zapraszamy do lektury przepisu!
Rosół
- 4~5 marchewek
- 3~4 korzenie pietruszki
- 1~2 cebule
- pół korzenia selera
- przyprawa Kucharek
- suszone warzywa (opcjonalnie)
- 2 piersi z kurczaka (lub 3 jeśli są małe),
- opcjonalnie nieco piersi z indyka
- makaron typu krajanka
Ramen
(to co do rosołu oraz):
- makaron typu noodle – zamiast krajanki
- sos sojowy TaoTao (NIE ciemny sos sojowy TaoTao)
- pół listka prażonych alg morskich (Sushi Nori)
- 1 jajko
- 2 łodyżki szczypiorku
Ciasteczka
(to co do rosołu oraz):
- 1 op. gotowego ciasta francuskiego
Rosół
Im więcej marchewki i pietruszki, tym słodszy będzie rosołek. Niestety garnki mają ograniczoną pojemność ?. Przeważnie używamy tylko 1 cebuli, można jednak użyć dwóch, jeśli są mniejsze. Potrzebujemy mały korzeń selera lub pół, jeśli jest większy. Dotychczas używaliśmy przyprawy “Kucharek – Przyprawa do potraw” (bez substancji konserwujących), ale niedawno znaleźliśmy coś lepszego, “Kucharek – Smak natury” (bez konserwantów, glutaminianu sodu czy barwników). Na marginesie, glutaminian sodu jest mniej szkodliwy niż sól, ale to temat na osobny artykuł (na blog kulinarny ? ). Suszone warzywa na zdjęciu są naprawdę malutkie – te, których używamy normalnie są większe, przeważnie pakowane w dużo większe worki (kupujemy w Carrefour lub w Auchan). Są to naturalne, suszone warzywa i uważamy, że dodają nieco smaku i treści rosołkowi.
Obieramy warzywka, płuczemy pod bieżącą wodą, kroimy na mniejsze kawałki, cebulę kroimy wszerz (w ten sposób lepiej się ‘trzyma’ i nie rozpływa po całym rosole). Możemy też wrzucić ją w całości, ale ponieważ warzywa będziemy później mielić, aby przygotować nadzienie do ciasteczek, mniejszy rozmiar będzie wygodniejszy. Mięsko pozbawiamy wszelkiego tłuszczu czy ścięgien (jak byłem dzieckiem tak wybrzydzałem w mięsie, że rodzice nazywali mnie “francuskim pieskiem” 😉 ). W naszym przypadku z mięska mieliśmy 3 niewielkie pojedyncze piersi i 2 niewielkie polędwiczki z indyka.
Na marginesie, nóż do obierania warzyw (tzw. obieraczka) z IKEA nie ma sobie równych. Po przetestowaniu go u Kasi kupiłem taki sam sobie, moim rodzicom i siostrze!
Tak przygotowane warzywa i mięso umieszczamy w garnku, dodajemy nieco suszonych warzyw oraz 2 łyżki Kucharka. Wbrew temu, co radziły nam nasze mamy, wrzucamy wszystko na raz do garnka, nie czekając z wrzuceniem warzyw, aż mięso się podgotuje.
Zalewamy garnek wodą i doprowadzamy do wrzenia.
Po doprowadzeniu do wrzenia, zmniejszamy gaz na mniejszy (na płycie indukcyjnej ustawiamy moc 5 z 9), przykrywamy garnek uchyloną pokrywką i ustawiamy zegarek lub przypomnienie na 90 minut. Nie należy przejmować się ewentualnym “szumem” w momencie pierwszego zagotowania – rosół zawsze się klaruje, jeśli gotujemy to na niewielkim ogniu/mocy. Od czasu do czasu warto go zamieszać. Można również dolać szklankę lub dwie wody, jeśli dużo rosołu wyparuje (z naszego doświadczenia wynika, że nie nie trzeba wlewać wrzątku, może to być woda z kranu).
W międzyczasie gotujemy odpowiednią dla siebie ilość makaronu (do rosołu polecamy makaron typu “krajanka”).
Po 90 minutach rosołek gotowy jest do spożycia. Jak widać na zdjęciu, jest zupełnie klarowny. Chudy rosołek, samo zdrowie ?!
Rosołek podajemy z miękkimi już warzywkami. Niestety zapomnieliśmy tu o, jakże zdrowej, odrobinie pietruszki ?.
Ciasteczka
Po całkowitym ostygnięciu rosołu albo odcedzamy rosół do osobnego garnka, albo po prostu wyjmujemy całą zawartość garnka (warzywa, mięso), poza samym rosołem. Dosłownie wszystko mielimy na maszynce do mielenia mięsa. W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do temperatury 210C z termoobiegiem lub 220 bez termoobiegu.
Ciasto francuskie dzielimy na 8 równych części. Papkę z rosołu układamy na środku każdej z nich i składamy jak podpowie nam wyobraźnia (tu, “na wiatraczek”).
Ciasteczka umieszczamy na papierze do pieczenia (może być ten, w które było owinięte ciasto francuskie!) i umieszczamy w piekarniku na 18 minut. Jeśli wolimy nieco mocniej zarumienione, może być chwila dłużej, byle nie za długo – ciasteczka mają być kruche, ale nadal miękkie!
Oto cztery z naszych smakowitych ciasteczek!
Ramen
Rosół bardzo łatwo przygotować w alternatywnej wersji ramen. Dodam od razu, uprzedzając wszelkie zarzuty ze strony purystów kultury japońskiej, że może nie być to oryginalny ramen, ale istotnie jest mu dosyć bliski.
W czasie przygotowywania mięsa na rosół część kroimy na mniejszą kosteczkę przed gotowaniem.
Zamiast doprawiać zupę 2 łyżkami Kucharka dodajemy 1 łyżkę Kucharka, następnie w czasie gotowania (lub pod koniec) dodajemy do rosołu co najmniej 6 łyżek Sosu sojowego TaoTao.
W międzyczasie gotowania rosołu gotujemy 1 jajko na twardo (wystarczy dla dwóch osób). Kasia ma fajny czasomierz do gotowania jajka – tzw. “kukułcze jajko” umieszcza się w wodzie razem z właściwym jajkiem. Czasomierz zmienia kolor i na skali widać, na jaką twardość ugotowane jest nasze jajko ? (choć przydaje się ono bardziej, kiedy gotujemy jajko na miękko do śniadania).
Pół płatka alg nori (czyli tego, czym m.in. owija się maki-zushi) kroimy na małe równe części.
Przygotowujemy również makaron do ramen (typu noodle). Zwróćcie uwagę na jego twardość, być może warto podgotować go chwilę dłużej.
Po ugotowaniu tak przyrządzonego rosołu zalewamy w miseczce makaron, dodajemy kilka kawałeczków kurczaka z rosołu, pół jajka, nori oraz odrobinę posiekanego szczypiorku. Prażone algi (nori) diametralne zmieniają smak rosołu na bardziej “rybny”.
Smacznego! ?
Możecie nas również śledzić na:
Instagram https://www.instagram.com/zadrutowani/ ?
Facebook https://www.facebook.com/zadrutowani/ ?