Coś nam się wydaje, że tę czytelniczkę sporo zadrutowanych już kojarzy 😉. Hania dzieli się z Wami jak przebiegało zdjęcie aparatu, z jakimi kosztami wiąże się końcówka leczenia ortodontycznego oraz jak wiele radości przynoszą pozytywne jego efekty 🎉.
Wolność. Każdy ma własną definicję tego słowa. Czym dla osoby zadrutowanej jest wolność? Oczywiście zdjęciem aparatu :)))! Na ten moment czeka każdy, komu choć raz druciak nazębny zaszedł za skórę. A uwierzcie mi, aparat czasami daje się mocno we znaki 😅😉.
Na dzień, w którym zobaczę swoje ząbki bez kolorowych gumek czekałam bardziej niż na Świętego Mikołaja w dzieciństwie. Zanim to jednak nastąpiło, przed wizytą, podczas której ściągnięto mi biżuterię z zębów, odbyłam spotkania kwalifikujące mnie do ściągnięcia aparatu. W moim przypadku były to dwie wizyty. Prawdopodobnie też będziecie mieć takie spotkania. Jeśli z utęsknieniem czekacie na dzień pożegnania się z aparatem, warto przygotować się dobrze do ostatnich wizyt, żeby nie zostać odprawionym z kwitkiem i nie musieć odkładać w czasie momentu zdjęcia aparatu. Jeszcze przed planowanym zdjęciem warto udać się do stomatologa lub do higienistki w celu zdjęcia kamienia – retainer (drucik) przykleja się tylko na czyste i gładkie ząbki! Ogólnie kamień warto usuwać raz na 6 miesięcy. Pamiętajcie, że usuwanie kamienia raz w roku jest refundowane przez NFZ. Jeśli płacicie składki, warto upomnieć się o swoje 😉.
O czym jeszcze pamiętać? Osobom, które szykują się na zdjęcie aparatu polecam zabrać ze sobą torbę cierpliwości. Mi jej zabrakło. Całkowicie nieprzygotowana, prawie zniosłam jajko na fotelu, siedząc ponad 2 godziny!!! Aby czas szybciej mi płynął, planowałam, co będę jeść po zdjęciu aparatu 😃. W myślach już żułam ulubioną gumę i zajadłam się krówkami ciągutkami, z którymi musiałam się rozstać na czas leczenia.
Krok po kroku zdejmowanie aparatu wygląda mniej więcej tak: najpierw standardowe ściągnięcie ligatur i drutu, które znacie z wizyt kontrolnych. Następnie przyklejany jest retainer, czyli drut. Umieszczany jest on po wewnętrznej (językowej) stronie zębów. Oczywiście, aby trzymał się on na stałe, podobnie jak zamki, przykleja się go klejem utwardzanym lampą UV. Mi najpierw przyklejono drut do górnych zębów, a później do dolnych. Samo klejenie zajęło około 45 minut. Musiałam robić krótkie przerwy, bo od długotrwałego trzymania szeroko otwartych ust bolała mnie szczęka. Gdy retainery są już na miejscu, następuje odklejenie zamków. Szczerze? Myślałam, że będzie to inaczej wyglądać. Odklejanie zamków to raczej „odcięcie” ich czymś, co wygląda jak mini sekator. I przyznam, że moim zdaniem robi się to NA SIŁĘ! Nie było to przyjemne, a w moim przypadku było nawet trochę bolesne (zamki nie chciały cię odczepić). To był jednak dopiero początek katuszy… Każdy posiadacz aparatu wie bowiem, jak mocno trzymają się na zębach pierścienie. Je także się ściąga na siłę! Czy może być coś jeszcze gorszego? Otóż tak! Bo jak pozbyć się kleju i innych pozostałości po aparacie, które zostały na szkliwie? Oczywiście trzeba je zeszlifować… Ja na pojedynczy dźwięk frezarki dentystycznej mam ciarki, a tu szlif, szlif – każdy ząbek po kolei. Polecam wziąć ze sobą coś na ból głowy, żeby w razie konieczności zażyć po tym wszystkim. Po półgodzinnym frezowaniu miałam wrażenie, że moja głowa wybuchnie.
Człowiek jest jednak w stanie przejść naprawdę wiele i – jak to się mówi – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wszystkie te bóle i dyskomfort rekompensuje spojrzenie w lustro i istnie hollywoodzki uśmiech! Radość jest nie do opisania, myślę, że porównywalna do wygranej w lotka 😃!
To jeszcze nie koniec. Po zdjęciu zamków oraz pierścieni i wyszlifowaniu zębów, robione są wyciski do płytek retencyjnych. Ja akurat mam zalecenie noszenia ich na zębach górnych i dolnych, ale słyszałam, że w większości przypadków nosi się je tylko na zębach górnych. Moja wada sprzed noszenia aparatu kwalifikuje mnie do zakładania płytek na noc i noszenia ich dożywotnio, aby zęby się nie rozeszły i wada nie powróciła. Ot, taka pamiątka na całe życie 😉. Czasem jednak nosi się je krócej – jednak minimum tyle, ile nosiło się aparat.
Kolor płytek, podobnie jak kolor ligatur, wybiera się samemu. Ja mogłam wybrać dowolny, jaki dusza zapragnie. Poniosła mnie fantazja i stwierdziłam, że skoro kosztują tyle kasy, to niech chociaż wyglądają. Zamówiłam więc TĘCZOWE Z BROKATEM!
Na końcu całej tej przygody dostaje się rachunek. Ja o mało nie spadłam z fotela. Jeszcze raz spojrzałam z niedowierzaniem. Coś chyba za dużo wyszło? Delikatnie zapytałam, czy wyszło tyle, ile widzę. 2070 zł? Dwa tysiące?!?!? Otóż tak… Już wyjaśniam:
– 515 zł płytka (w moim przypadku x2)
– 170 zł ściągnięcie aparatu z góry i tyle samo z dołu, czyli razem 340 zł
– 700 zł przyklejenie retainerów na górę i dół
Całość w moim przypadku dała właśnie 2070 zł. Ja głupia myślałam, że tylko założenie aparatu dużo kosztuje, a tu taka niespodzianka. Z szoku nie mogłam wyjść jeszcze przez kilka godzin.
Jeśli myślicie, że po opuszczeniu gabinetu od razu zjadłam gumę i krówki, o których marzyłam, to i tym razem wyprowadzę Was z błędu ;). Przez kilka dni po zdjęciu nadal zaleca się miękka dietę. Zęby są dość mocno naruszone i wszamanie pizzy zaraz po zdjęciu aparatu nie jest dobrym pomysłem – gwarantuje ból zębów. Sprawdziłam 😜.
Oprócz tego przez dwa tygodnie stosuje się także zalecenia dotyczące wzmożonej higieny jamy ustnej. Wskazane jest mycie pastą Elmex Żel codziennie, pomimo że na opakowaniu wyraźnie napisane jest „używać nie częściej niż 1 w tygodniu”. Mi zalecono również używanie płynu do płukania jamy ustnej Eludril (tego samego, którego używałam po operacji ortognatycznej). Płukanie min. 4 razy dziennie, na zmianę z wodą utlenioną (inaczej: nadtlenkiem wodoru). I tyle. Obok tego wszystkiego nieustająca radość, że jestem WOLNA :).
Moja przygoda związana z prostowaniem zębów była dość intensywna i w zasadzie będzie trwać do końca życia. Niekiedy bolało, ponadto mój portfel się uszczuplił, ale jednak bardzo się cieszę, że przeszłam przez to wszystko. Każde lustro, każda witryna, w której da się przejrzeć są moje. Ciekawe co myślą sobie ludzie, widząc mnie szczerzącą się wszędzie i do każdego 😂.
Serdecznie dziękujemy Hani za to, że kolejny już raz podzieliła się swoimi doświadczeniami! My z dużym zainteresowaniem przeczytaliśmy, jak wygląda pożegnanie z aparatem. Mamy nadzieję, że i Wam artykuł dostarczył wiele cennych informacji.
Poprzednie wpisy Hani znajdziecie tutaj: Część 1, Część 2, Część 3, Część 4 😃.
Ilu z Was jest na tym samym etapie co Hania? Jaki rodzaj retencji posiadacie? Podzielcie się tym z nami w komentarzach poniżej :).
Czekamy również na Twoją historię i opis doświadczeń! Koniecznie zajrzyj tutaj 😊.
Jeśli znajomi planują wyprostować swoje zęby, podajcie im nasz adres 😉💕!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiła(e)ś, dołącz do nas na Instagram 🏖 oraz Facebook 👍.